Te wyparte zostały przez trasy zaprojektowane pod urządzanie pochodów, olbrzymie betonowe blokowiska, z których jak pisał Leopold Tyrmand „komunistyczne termity machać będą chusteczkami przewalającym się pod ich termitierami tłumom i transparentom” i nieśmiertelny Pałac Kultury i Nauki, o który boje toczą się po dzień dzisiejszy. Potem władza, która przyszła ze wschodu przeminęła. Wraz z nią nie zniknęła jednak chaotyczna filozofia architektoniczna tak specyficzna dla naszej stolicy. Biurowce i apartamentowce opanowały miasto w sposób równie dziki, nieprzemyślany i bezplanowy jak ich socjalistyczni poprzednicy, na wpół zdumiewając, a na wpół strasząc turystów z Europy nienawykłych do tego, że tak może wyglądać miasto mające być wizytówką cywilizowanego wydawałoby się kraju, z ogromnymi aspiracjami w świecie…
Tymczasem ocalałe stare kamienice, których najwięcej zachowało się na Pradze, obrosły brudem, ubytkami w elewacjach i niechlubnymi legendami na temat zachowania i obyczajów ich lokatorów. O dziwo jednak nie straciły one swego piękna, coraz bardziej i coraz częściej przyciągając uwagę, architektów, artystów i niejednego projektant wnętrz warszawa. To, że uszły one uwadze wszelakich „budowniczych stolicy” zawdzięczają odległej od centrum miasta pobocznej lokalizacji, z którą łączą się rzadkie w Warszawie zjawiska takie jak spokój i cisza. Inną ich zaletą okazuje się kojący, nieznany od czasów powojennych ład, planowość i funkcjonalność starych zabudowań mieszkalnych. W końcu doczekaliśmy się również czasów, iż kiepski stan techniczny przedwojennych kamienic stał się dla wielu osób zaletą, a nie wadą. Rzecz jasna, zaletą finansową. Przedwojenne mieszkania mają w sobie coś, co pobudza wyobraźnie i stanowi znakomite pole dla różnego rodzaju eksperymentów stylistycznych i dekoratorskich. Trzeba przyznać, że dla osób z wyobraźnią i odpowiednią ilością gotówki mogą okazać się znakomitą możliwością urządzenia czegoś naprawdę oryginalnego,a przy tym krańcowo odległego od standardu masowo budowanych apartamentów.
Czy przyszłość kryje się w starych przedwojennych kamienicach? Coraz więcej faktów sugeruje, że tak może być w istocie. Tereny gdzie się uchowały już dawno przestały być peryferyjne i odległe, ceny mieszkań okazują się nierzadko bardzo atrakcyjne, zaś architekci, styliści, projektanci wnętrz czy artyści mogą liczyć coraz częściej na preferencyjne ceny ze strony władz i właścicieli nieruchomości szukających sposobów na zmianę oblicza kulturalnego, takich straszących dotąd nawykami i sposobem bycia mieszkańców, rejonów.
Najbardziej cieszy zaś, że najwyraźniej odżywa duch starej przedwojennej Warszawy, która przestaje być domem wyłącznie dla jednego typu artystów – tych od złodziejskiego fachu.